piątek, 29 lipca 2011

Oliwa aromatyzowana bazylią i chili oraz podziękowanie :)

Lubicie oliwę z oliwek? Bo ja bardzo... bez niej nie przetrwałabym dnia w kuchni :) Jest mi niezbędnie potrzebna;) ! A czy lubicie aromatyzowaną oliwę? No pewnie... Tym bardziej, że doskonałym pomysłem jest zrobić ją samemu! Znów mamy tu wielkie pole do popisu - wybór dodatków i przypraw. Czosnkowa, ziołowa, z papryczką... Moje eksperymenty zaczynałam z oliwą aromatyzowaną czosnkiem. Teraz przyszedł czas na coś ostrzejszego. Do pizzy, makaronów, do sałatek. Pyszna, zaostrzona, bazyliowa.... Polecam!!


Oliwa aromatyzowana bazylią i chili

- 250 ml oliwy z oliwek,
- jedna (lub dwie...) czerwone papryczki chili,
- gałązka świeżej bazylii,


Do czystej sparzonej butelki wlewamy oliwę, dodajemy bazylię i papryczkę (bez gniazd nasiennych). Dobrze zakręcamy i odstawiamy w ciemne (!!) miejsce najlepiej na 3 tygodnie. W międzyczasie zaglądamy wstrzasając buteleczką :)


***

Przy okazji chciałabym podziękować za aż cztery nominacje do łańcuszkowej nagrody.
Dziękuję:
- Kasi z Kate's Pie Hole,
- Asixowi z Mind Your Food
- Kulinarnym Smakom,
- oraz Grace z Grace w kuchni


Jest mi niezmiernie miło. Bardzo się cieszę, że mój blog przypadł Wam do gustu i że go odwiedzacie :)

Zasady:
1. Umieszczamy u siebie link do bloga osoby, ktora nas nominowała.
2. Wklejamy logo na swoim blogu.
3. Piszemy 7 rzeczy o sobie.
4. Nominujemy kolejne 16 osób informując je o tym poprzez komentarz na ich blogach.

A teraz parę słów o mnie:

1. Od wielu lat jestem nieprzerwanie i gorąco zakochana w pewnym mieście, które przywołuje cudowne i niezapomniane wspomnienia - w Paryżu :)
2. Nie mam fioła na punkcie szpilek, sukienek, czy drogiej biżuterii. Ja TYLKO i PO PROSTU uwielbiam torebki :):) Na które przeznaczyłam wielkie pudło i które nie mieszczą się w szafie.
3. Wszystko co kocham w muzyce zaklęte jest w jednej nazwie - DŻEM - to mój ukochany zespół. Chętnie chodzę na ich koncerty, festiwale, śledzę ich rozwój, słucham namiętnie ich płyt. Towarzyszy mi całe życie!!
4. Uwielbiam polskie i zagraniczne musicale - RENT, Jesus Christ Superstar, Metro... i uwielbiam chodzić na nie do teatru :) Czemu musicale? Bo to połączenie tego co najwspanialesze na świecie - muzyki oraz cudownej gry aktorskiej.
5. W kuchni nie lubię odmierzania gramatur, dodawania precyzyjnie po łyżeczce tego lub tamtego dodatku  i często robię to na przysłowiowe oko ;)
6. Moją ulubioną postacią literacką jest Herkules Poirot :)
7. Moim (niedawno odkrytym zresztą) hobby jest hodowanie różnorakiej zieleniny - od pomidorków po Zamiokulkasie skończywszy :)

Ufff :)

No i tak..teraz jest jeden problem... mam wyłonić 16 ulubionych blogów. To dużo, wiem. Jednakze nie zrobię tego...z prostego powodu... Uwielbiam Was wszystkich! Przeglądam wiele blogów (często nie pozostawiam po sobie śladu) i nie chce, by ktokolwiek czuł się urażony. Pozostaje mi tylko podziękować Wszystkim kulinarnym blogowiczom za ich codzienne dzieło i pasję. To wspaniałe!! :)

Pozdrawiam Was serdecznie i znów znikam na jakiś czas :)

poniedziałek, 18 lipca 2011

Malinowe tiramisu dla...

Wiem, wiem....przepisów na tiramisu jest do znudzenia... Ale zarazem na wszystkie jest nadal miejsce w sieci :) Czyż to nie cudowne?

Mój dzisiejszy piszę specjalnie na prośbę mojej przyjaciółki (ale mam nadzieję, ze Wam też przypadnie do gustu:) ) To dla Ciebie, z whiskey! By umilić Ci nudne godziny w pracy ;);)

Malinowe tiramisu, a właściwie deser z mascarpone...

- 500g serka mascarpone,
- 250 ml jogurtu naturalnego,
- cukier puder,
- ekstrakt waniliowy,
- pojemniczek malin
- opakowanie podłużnych biszkoptów,
- filizanka świeżo zaparzonej i ostudzonej kawy
- kieliszeczek whiskey ;);)



Serek dobrze zmiksować z jogurtem naturalnym, cukrem pudrem (jego ilość zależy od Waszego smaku - ja np. nie lubię mdłych deserów) i ekstraktem z wanilii. Kawę połączyć z whiskey. Moczyć w niej biszkopy (zliczajac do trzech - moja metoda). Wyłożyć nimi dno naczynia. Następnie rozłożyć maliny (1/2 pojemniczka), a na nie rozsmarować masę mascarpone. Wierzch posypać kakao i resztą malin. Przykryć i wstawić do lodówki na 4-5 godz.,  najlepiej na całą noc.


Smacznego :)

czwartek, 14 lipca 2011

Feta + arbuz i hity lata :)

Feta i arbuz... to połaczenie nadal budzi kontrowersje wśród tych, którzy jeszcze nie mieli okazji próbować. A wśród tych, którzy próbowali...jest prawdziwym hitem lata. To połączenie składników najbardziej kojarzy mi się z latem, słońcem i lazurową wodą :) Dziś przedstawiam swoją wersję sałatki w postaci minikoreczków. Ta sezonowa przekąska z powodzeniem wyparła wszelkie batoniki, czipsy i czekoladki. Wspaniała na letnie przyjęcie w ogrodzie! Prosta, smaczna i....nadal kontrowersyjna ;)



Minikoreczki z arbuza i sera feta
(pomysł: Sweet & Salty)

- arbuz pokrojony w kosteczkę,
- kosteczki sera feta,
- listki bazylii

Kosteczki składników nasunąć na wykałaczki. Gotowe :)


Tak sobie myślę, że następnym razem zamiast fety użyję serka koziego, mmm... :)

poniedziałek, 11 lipca 2011

Pomidor!, czyli letni drink z pastisem...

Nie piszę, nie komentuję, ale przy każdej wolnej chwili podglądam Wasze kulinarne dzieła... Zapewniam, że moja nieobecność jest tylko chwilowa i wrócę, wrócę na pewno ;) Jednakże przez najbliższy czas będę pisać nieregularnie...wybaczcie!

Dziś chciałabym zaprezentować Wam odświeżający alkoholowy koktajl, doskonały na letnie popołudnia w kobiecym gronie ;) La tomate ('pomidor' - nazwę zawdzięcza pewnie wspaniałej barwie syropu)...czyli marsylski pastis, woda i syrop grenadinowy. Amatorom anyżku serdecznie polecam...ma barszo ciekawy, dosyć odważny smak. Można go uwielbiać badź nienawidzić.

La tomate - letni drink z pastisem

- pastis i woda mineralna w proporcjach 1:5
- syrop grenadynowy


Do szklanki wlewamy jedną część pastisu, uzupełniamy wodą. Na końcu dodajemy syrop :):)


No to cincin :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...