poniedziałek, 5 grudnia 2011

Torta caprese...inna...orzechowa

Jeśli chcielibyście zdradzić na momencik piernikowe smaki, ja mam dla Was kuszącą włoską propozycję... Przepis na ciasto czekoladowe z literacką przeszłością. W oryginale ze zmielonymi migdałami. U mnie inaczej...ze zmielonymi orzechami laskowymi. Wyszła tak jak miało być. Dobrze wypieczona na zewnątrz i wilgotna w środku. Pyszna i łatwa w przygotowaniu torta caprese! Odrobinka Włoch w grudniu.


Torta caprese
(Délices d'Italie L.Werle)
forma 22cm

- 125g masła,
- 85g gorzkiej czekolady,
- 220g cukru,
- 5 jajek (białka+żółtka osobno)
- 100g zmielonych migałów
- 150g zmielonych orzechów laskowch
- 1/4 łyżeczki soli


Połamaną czekoladę, masło i cukier rozpuścić w kąpieli wodnej (miseczka ze składnikami umieszczona nad gotującym się rondelkiem z wodą). Trwa to ok. 10min. na małym ogniu. Wystudzić masę czekoladową i przełożyć do większej miski. Wbiajmy do niej żółtko po żółtku i mieszamy drewnianą łyżką. Nastepnie dodajemy migdały i orzechy. Mieszamy całość. Białka ubijamy na sztywno i dodajemy je delikatnie do ciasta - tak, by nie pozostała ani jedna biała grudka.
Ciasto pieczemy w temp. 180 stopni przez ok. 60min. Ma być wilgotne w środku, ale odchodzić od brzegów formy.

czwartek, 1 grudnia 2011

Camembert marynowany na ostro, czyli tapas po francusku :)

Uwielbiam wszelkie przekąski, przystawki...wszelkie dania w wersji mini. To cudowne, że jeden kęs kryje tyle smaków, kolorów, zapachów... Zaspokaja pierwszy głód i zachęca do odkrywania dalszych części posiłku. Nie dziwię się, że tapas zawojowały Europę.

Gdy wpadła mi w ręce książeczka z tymi hiszpańskimi przekąskami, otworzyła się przede mną masa inspiracji, pomysłów i nowych przepisów do wypróbowania. Oto jeden z nich....przekształcony na francuskie, serowe realia :) W roli głównej...camembert :)


Camembert na ostro marynowany w ziołach i oliwie z oliwek
(Tapas - wyd. Naumann)

- krążek łagodnego sera pleśniowego np. camembert,
- 2 szalotki,
- ząbek czosnku,
- zioła - bazylia, tymianek, rozmaryn
- jedna suszona papryczka chili
- oliwa z oliwek
- sól


Ser kroimy w paski lub trójkąty i umieszczamy w naczyniu zamykanym hermetycznie. Siekamy szalotki i czosnek - dodajemy do sera. Zioła myjemy, drobno siekamy. To samo robimy z papryczką. Wszystko umieszczamy w pojemniku z serem. Całość zalewamy oliwą z oliwek - ma mniej więcej do połowy zakrywać ser. Odstawiamy do lodówki na dwa dni, ale od czasu do czasu mieszamy naszą marynatę. Po 2 dniach wyjmujemy, solimy i podajemy z chlebkiem lub tostami.

Gwarantuję...nie wytrzymacie tych dwóch dni... ;)))

wtorek, 29 listopada 2011

Migdałowe ciasto cynamonowe z dodatkiem mąki pełnoziarnistej

Czas zacząć trening w pieczeniu świątecznych słodkości. Ale co tu wybrać, gdy możliwości jest masa? Dla mnie to oczywiste - każda nowość jest godna wypróbowania! Musi jednak spełniać parę warunków - pachnieć korzeniami, zawierać miód i pasować do zimowej atmosfery :)

Znalazłam bardzo ciekawy przepis na małe świąteczne cake'i i pomyślałam, że cała keksówka z tego przepisu nie byłaby zła.... ;) Zaadaptowałam więc składniki do swoich potrzeb i tak powstało to pyszne, cynamonowe ciacho. Nie za ciężkie (mimo tego, że w trakcie wyrabiania powstaje gęsta masa), miodowe, o wyraźnie wyczuwalnym smaku migdałów. Najlepsze do gorącej czekolady lub popołudniowej kawki.



Świąteczne migdałowe ciasto cynamonowe z dodatkiem mąki pełnoziarnistej (Cake de Noël)

(na podstawie - Larousse Cuisine)

- 3 jajka (żółtka+ białka),
- 100g cukru (może być trzcinowy),
- 8 łyżek oleju,
- 5 łyżek mleka,
- pół opakowania cukru waniliowego,
- 200 g mąki - 100g pszennej, 100g pszennej pełnoziarnistej,
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia,
- szczypta soli,
- 3 łyżki miodu,
- 150 g zmielonych migdałów,
- 3 płaskie łyżeczki cynamonu

Żółtka ubijamy z cukrem. Gdy masa zrobi się puszysta, dodajemy olej, mleko i znów miksujemy. Obie mąki, proszek do pieczenia i szczyptę soli łączymy w osobnym naczyniu, dodajemy do całości i miksujemy. Następnie dodajemy miód, mąkę migdałową i cynamon - znów ucieramy. Uwaga - ciasto jest bardzo gęste!
Białka ubijamy na sztywno i delikatnie łączymy z masą za pomocą łyżki.Wszystko przelewamy do keksówki (27cm) i pieczemy w temp. 170 stopni przez ok. 1h. W trakcjie pieczenia musimy uważać, gdyż ciasto jest ciężkie, więc ma zwiękoszone tendencje zakalcowe :)

niedziela, 27 listopada 2011

Tam i z powrotem... Kanapki zapiekane z cukinią i reblochon

Byłam tam.... Ani przez chwilkę nie pomyślałam, ze już nie wrócę do pisania w moim blogu, ani na chwilkę nie pomyślałam, że mogę zrezygnować z tego, co kocham. Już jestem, wróciłam i bardzo mnie to cieszy. Sporo mnie ominęło, ale czasem los nie wybiera i nie można nic na to poradzić... Przerwy widocznie mają sens :)
Szczerze się cieszę :)

Zima tuż, tuż... Menu całkowicie uległo zmianie. Na początek proponuję pyszne kanapki z grillowana cukinią zapiekane z serem reblochon. Reblochon? Sabaudzki ser, który przeżywa swoje najlepsze chwile w chłodne dni. Jest kremowy, łagodny, raczej delikatny w smaku. Wspaniały, gdy go zapieczemy. Nie wyobrażam sobie tartiflette bez tego dodatku!


Kanapki zapiekane z cukinią, serem reblochon z czipsem z szynki szwarcwaldzkiej
(przepis- Réglez-vous!)

- kilka kromek wiejskiego chleba,
- cukini,
- ząbek czosnku,
- reblochon - ilość wg. uznania,
- szynka szwarcwaldzka,
- oliwa z oliwek



Cukinie pokroić w cienkie plasterki i podsmażyć na patelni z dodatkiem oliwy z oliwek i czosnku. Może to być patelnia grillowa. Ułożyć plasterki cukinii i sera reblochon na kromkach. Zapiekać je w piekarniku ok. 5 min (do momentu rozpuszczenia sera) w temp. ok. 180stopni. Na suchej patelni zrobić czipsy z szybki (przysmażyć ją, by była chrupka). Czipsy nakładac na zapiekanki i gotowe!


Zimowa przystawka :)
Miłej niedzieli!

poniedziałek, 10 października 2011

Jesienna tarta z serem munster

Lubicie jesienne spacery po lesie? Ja je uwielbiam...szczególnie w pogodne popołudnia, gdy piękne kolory liści mienią się w promieniach słońca. Poprawiaja mi humor i dobrze nastrajają.

Znawcą grzybów nigdy nie byłam, więc ciężko mi odnaleźć się samej na grzybobraniu. Na szczęście mamy w rodzinie specjalistę, który jest w tym niezastąpiony i obdarowuje wszystkich tymi przepysznymi darami lasu :)


Poniższy przepis zszokował mnie połączeniem delikantych grzybów i sera munster (o nim juz pisałam tu:) ) o dość wyrazistym smaku. Gdyby to był camembert lub brie...nie zastanawiałabym się...ale tarta z munsterem? No nic...w każdym bądź razie spróbowałam i nie pożałowałam. Tarta była przepyszna - aromat munstera doskonale podkreślił (ale nie zepsuł!) smak grzybów. Polecam eksperymenty z aromatycznymi serami!


Jesienna tarta z munsterem (Tarte d'automne au munster)
(przepis - Cuisine Actuelle)

- domowy spód do tarty badź płat ciasta francuskiego,
- 200 g sera munster,
- 200 g leśnych grzybów (u mnie kurki i prawdziwki),
- pół dużej cebuli,
- 20 ml gestej śmietany,
- 3 jajka (ja dałam dwa),
- sól, pieprz, gałka muszkatołowa
- opcjonalnie natka pietruszki


Cebulę i grzyby smażymy na maśle i dusimy do miękkości (moje grzybki były malutkie, więc zostawiłam je w całości - bardzo ładnie wtedy się prezentują). Ciasto wykładamy do foremki, nakłuwamy widelcem i nakładamy na nie grzyby z cebulką. Ser munster kroimy  w plasterki i układamy na grzybkach. Posypujemy natką pietruszki. Śmietanę, jajka oraz przyprawy łączymy i zalewamy nimi całość.
Pieczemy ok. 30 min. w temp. 180 stopni - do momentu zezłocenia się wierzchu.

niedziela, 9 października 2011

Crumble speculoos - crème de caramel au beurre salé. Szczypta Bretanii.

Duża część blogowiczów jest obecnie w klimacie jesiennych deserów. I ja się poddałam temu klimatowi chcąc umilić sobie nadchodzące coraz to chłodniejsze popołudnia. Poddałam się... choć nie całkiem... Dziś zaprezentuję deser ze szczyptą wakacyjnych wspomnień... Bretania...tam, gdzie jabłka ze słonym karmelem smakują najlepiej...moje miejsce na ziemi :)


Polecam gorąco to rozgrzewające crumble pachnące jabłuszkami i słonym karmelem. Z mocnym korzennym akcentem speculoosów.

Jabłkowe crumble speculoos - crème de caramel au beurre salé

- 3 jabłka,
- 100g speculoosów lub innych korzennych ciasteczek,
- ok. 50g masła,
- trzy kopiaste łyżki crème de caramel au beurre salé,



Jabłka obieramy i kroimy na cząstki. Smażymy je krótko na patelni razem ze słonym karmelem - tak by nieco zmiekły. Speculoosy kruszymy na mąkę i łączymy z masłem opuszkami palców.
Jabłka w karmelu wykładamy do naczynia żaroodpornego i posypujemy kruszonką. Zapiekamy ok. 20min. w temp. 180 stopni. Jemy na ciepło :)

Szczypta wspomnień:

Castel Meur - la petite maison entre les rochers

piątek, 7 października 2011

Wyjadanie polskości, czyli chleb na żurku

Ci, którzy mieszkają za granicą, a w kraju zostawili najbliższych znają ten problem... Z każdą wizytą w Polsce, z każdymi kolejnymi świetami, z każdym wakacyjnym pobytem powtarza sie ten sam scenariusz... "To ja Ci zapakuję coś dobrego, coś czego nie ma we Francji..." I tak zaczyna się wielkie pakowanie smakołyków i powrót z ogórkami kiszonymi w bagażniku, z domowym zakwasem na żurek, z pierogami, biały serem i polskimi wędlinami..."bo tego u Was nie ma". Być może czasem staje się to przekleństwem, gdyż z tak zaopatrzoną lodówką nie można sobie pozwolić na 'fantazjowanie' w kuchni, ale ileż w tym uroku.....
Teraz pewnie wiecie czemu czasem znikam na bardzooo długo :) Wyjadanie tej polskości trochę trwa :)


Tak więc z wielką radością przedstawiam Wam CUDOWNY przepis na chleb z dodatkiem pysznego żurku przywiezionego prosto ze Śląska :) Za przepis dziekuję autorce bloga Co by tu zjeść? bo to tam się natknęłam na ten fantastyczny pomysł na wypiek. Zamiast świeżych drożdży użyłam tych z torebki i nie dodałam ziaren słonecznika.


Chleb na żurku

- 500g mąki pszennej,
- 75 g mąki pszennej razowej,
- 75 g mąki żytniej razowej,
- dwie łyżeczki droźdży instant,
- 1,5 łyżeczki soli
- 2 łyżeczki cukru,
- 250ml zakwasu na żurek,
- 200 ml wody,
- dwie łyżki siemienia lnianego,

Ja wyrobiłam ciasto w maszynie - umieściłam w misie składniki mokre, suche i drożdże. Nastawiłam program 'Dough". Następnie wyjęłam ciasto chlebowe na stolnicę, wyrobiłam i przełożyłam do dwóch małych podłużnych foremek obsypanych otrębami. Zostawiłam jeszcze raz do wyrosnięcia na ok. 2h. Następnie upiekłam w piekarniku w temp. ok. 180 stopni.


Mogę śmiało stwierdzić, że bedzie to jeden z moich ulubionych chlebków! Jest mięciutki, lekko wilgotny i ma niesamowity zakwasowy smak. Idealny dla tych, którzy boją się pierwszego zakwasu... Zamiast niego na początku polecam żurek...chociażby ten ze sklepu :)

czwartek, 15 września 2011

Śliwki pod migdałową kruszonką

W tym sezonie wprost nie mogę nacieszyć się śliwkami. Strasznie mi smakują! Ciasta, kompoty lub jedzone od tak sobie. Najchetniej wybieram te słodzutkie, fioletowe, soczyste. Jeśli na ciepło to obowiązkowo z cynamonem! Lubię, gdy ich aromat roznosi się po domu w trakcie pieczenia ciasta. Zdecydowanie polepsza on samopoczucie i sprawia, że początek jesieni wcale nie jest taki zły :)


Śliwki pod migdałową kruszonką

- ok. 600g śliwek,
- 100g mąki,
- 50g zmielonych migdałów,
- 100g cukru,
- 100g dobrego masła,
- cukier waniliowy + cynamon

Śliwki umyć, pozbawić pestek i pokroić w ćwiartki. Rozłożyć w naszyniach żaroodpornych lub w jednym dużym. Posypać cukrem waniliowym i cynamonem.
Przygotować kruszonkę - mąkę, migdały, cukier i masło rozetrzeć w palcach, tak by powstała piaskowa, sypka masa.
Kruszonkę wysypać na śliwki i piec w temp. 180 stopni aż do przyrumieniania się góry. Zjadać jeszcze gorące :) Uwaga, by się nie poparzyć :)


Wspaniały deserek na popołudnia przy książce :) U mnie aktualnie...Anthony Bourdain ;)

poniedziałek, 12 września 2011

Pieczywo... weekendowe ukojenie. Chleb z ziemniakami

Sobotni poranek sprawił mi niesłychaną radość i przyniósł ukojenie. Po wakacyjnej przerwie postanowiłam znów zabrać się za wypiekanie pieczywa. Nadszedł czas, by odpalić piekarnik i poczuć ten jedyny w swym rodzaju unoszący się w domu zapach :)) Zakwas jeszcze dorasta, wobec tego tym razem postawiłam na chleb na drożdzach. Z ziemniakami. Dlatego pozostaje świeży i dobry jeszcze kilka dni po wypieku...jeśli ktoś tyle wytrwa, by się mu nie oprzeć :)


Przepis wypróbowałam na podstawie kilku innych. To moja wersja, która zawsze mi się udaje :)

Chleb mieszany z dodatkiem ziemniaków

- 4 średnie, ugotowane ziemniaki,
- 400 g mąki pszennej chlebowej,
- 50g mąki pszennej razowej,
- 50 g mąki żytniej razowej,
- 250 ml wody,
- 2 łyżki oliwy z oliwek,
- jajko,
- 2 łyżeczki soli,
-  1,5 łyzeczki drożdży instant

Ciasto wyrabiam w maszynie - najpierw wlewam wodę i wbijam jajko, dodaję oliwy. Następnie wsypuję sól, potem mąki pszenne i żytnią. Na samym końcy dodaję drożdzy. Włączam program 'dough'.


Po 1,5 h wyjmuję wyrośnięte ciasto na wysypaną mąką stolniće, wyrabiam, dzielę na dwa małe bochenki. Piekę je w dwóch małych foremkach keksówkach  (które są wysmarowane masłem i obsypane bułką tartą) w temperaturze 200 stopni przez 25 min, następnie w temp. 180 stopni przez kolejnych 25-30 minut. Przed pieczeniem warto naparować piekarnik!

sobota, 10 września 2011

Bliny norweskie... delektujcie się! :)

Parę dni temu w całkiem zabawnych (i bardzo naiwnych:D) okolicznościach stałam się posiadaczką kolejnej książki z przepisami "Régalez-vous!" (Delektujcie się!) autorstwa czterech przyjaciół, którzy postanowili podzielić sie swoim kulinarny doswiadczeniem. Mają one umilić wszelkie spotkania towarzyskie, rodzinne, romantyczne kolacje i oczarować potencjalnych gości. Muszę przyznać, że to wydawnictwo pozytywnie mnie zaskoczyło przede wszystkim przystępnymi przepisami (wykwintnymi, ale też prostymi) oraz przepięknymi zdjęciami.

Majac w lodówce wędzonego łososia na pierwszy ogień poszedł przepis na norweskie bliny (tak, tak). Zabrałam się więc do jego realizacji...



Bliny norweskie

- 200 g mąki,
- pół opakowania proszku do pieczenia (nie lubię placuszków z proszkiem, dlatego też zastapiłam ten składnik łyżeczką drożdży instant),
- 1 jajko,
- dwie łyżki kremowego białego serka,
- 200 ml letniego mleka,
- 5 plasterków wędzonego łososia,
- dwa kubeczki (250 ml) kremowego serka (lub jogurtu),
- lemonka,
- sól, pieprz

Mąkę, drożdże, jajko, dwie łyżki serka i mleko umieszczamy w misce i dokładnie łączymy wszystkie składniki. Solimy i odstawiamy w ciepłe miejsce do momentu, gdy ciasto urośnie.
W tym czasie siekamy kawałeczki łososia i łączymy z jogurtem/serkiem. Dodajemy sok z lemonki do smaku, solimy i pieprzymy. Ja dodałam jesczcze posikany drobny koperek.
Na patelni rozgrzewamy oliwę z odrobiną masła. Smażymy małe placuszki. Wykładamy je na talerz wyściełany papierowym ręcznikiem i odstawiamy do ostudzenia.
Serkowo-łososiową masę wykładamy na każdy placuszek. Dodatkowo na górze przyozdabiamy jeszcze plasterkiem łososia i koperkiem.


Przyjemnego weekendu wszystkim życzę! :)

środa, 7 września 2011

Karmelizowane gruszki przykryte cynamonowym jogurtem

No i nadszedł czas na gruszki... Lubię te już miękkie, soczyste, spływające sokiem po dłoni, słodziutkie, miodowe...kolorem przypominajace jesienne liście. Nie lubię tych twardych, bez smaku, jeszcze niedojrzałych w pełni. Fajnie, że już są :)

A co gdyby je skarmelizować? I połączyć z pysznym naturalnym jogurtem? A co gdyby dodać jeszcze odrobinę cynamonowego ciepła?

Wtedy powstałyby cudowna słodycz deseru...



Karmelizowane gruszki przykryte cynamonowym jogurtem
(częściowy przepis z - Larousse yaourts et fromages frais)

- dwie gruszki,
- 20 g masła,
- 60 g brązowego cukru (dałam zdecydowanie mniej),
- 250 g dobrego jogurtu naturalnego,
- pół łyżeczki cynamonu

Gruszki obieramy i kroimy w plasterki lub w kostkę. Na patelni roztapiamy masło i smażymy na nim gruszki przez ok. 8-10 min. Następnie dosypujemy cukier i karmelizujemy całość (do momentu, gdy wszystko zgęstnieje). Odstawiamy do schłodzenia. Jogurt łaczymy z cynamonem.



Na dno słoiczków wykladamy skarmelizowane gruszki, a na nie rozlewamy cynamonowy jogurt. Odstawiamy do lodówki.

Jesienne jogurty umilą Wam te ponure dni! :)

poniedziałek, 5 września 2011

Po przerwie... Pappardelle cukiniowe z sosem śmietanowym z odrobiną koziego sera

Jestem :) Cieszę się, że nareszcie mam troszkę czasu, by znów poświęcić się blogowej aktywnosci, którą bardzo zaniedbałam... Wszystko zwalam na sezon wakacyjny :) Ale nie na ogórkowy, bo takiego w kuchni zwłaszcza w okresie letnim nie ma. Było trochę podróży, trochę odwiedzin, masę pracy i masę radości. Jednym słowem - się działo.


Mój pierwszy przepis po przerwie jest hołdem dla lekkich, szybkich, letnich dań. Prezentuję Wam wspaniały przepis na pyszny makaron. Wiwat cukinio! Ratujesz życie zapracowanym :)


Pappardelle z cukinią i sosem serowo-śmietanowym
(inspiracja - isaveurs)


- opakowanie makaronnu pappardelle,
- 1 cukinia,
- ząbek czosnku,
- kilka krążków koziego twarożku,
- dwie kopiaste łyżki gęstej śmietany,
- sól, pieprz, gałka muszkatołowa


Cukinię kroimy w podłużne paski przypominające makaron (możemy pomóc sobie obieraczką do jarzyn). Smażymy ją na oliwie z oliwek z dodatkiem posiekanego czosnku - tak by była chrupka, nie za miękka.
Do garnuszka dodajemy gęstą śmietanę i pokrusozny ser kozi - całość razem podgrzewamy do momentu, gdy ser się rozpusci. Sos doprawiamy solą, pieprzem i gałką muszkatołową.
Ugotowany al dente makaron łaczymy z cukinią i serowym sosem. Po wyłożeniu na talerz dekorujemy listkami bazylii.


Polecam wszystkim amatorom sera koziego... Makaron rozpływa się w ustach :)

piątek, 29 lipca 2011

Oliwa aromatyzowana bazylią i chili oraz podziękowanie :)

Lubicie oliwę z oliwek? Bo ja bardzo... bez niej nie przetrwałabym dnia w kuchni :) Jest mi niezbędnie potrzebna;) ! A czy lubicie aromatyzowaną oliwę? No pewnie... Tym bardziej, że doskonałym pomysłem jest zrobić ją samemu! Znów mamy tu wielkie pole do popisu - wybór dodatków i przypraw. Czosnkowa, ziołowa, z papryczką... Moje eksperymenty zaczynałam z oliwą aromatyzowaną czosnkiem. Teraz przyszedł czas na coś ostrzejszego. Do pizzy, makaronów, do sałatek. Pyszna, zaostrzona, bazyliowa.... Polecam!!


Oliwa aromatyzowana bazylią i chili

- 250 ml oliwy z oliwek,
- jedna (lub dwie...) czerwone papryczki chili,
- gałązka świeżej bazylii,


Do czystej sparzonej butelki wlewamy oliwę, dodajemy bazylię i papryczkę (bez gniazd nasiennych). Dobrze zakręcamy i odstawiamy w ciemne (!!) miejsce najlepiej na 3 tygodnie. W międzyczasie zaglądamy wstrzasając buteleczką :)


***

Przy okazji chciałabym podziękować za aż cztery nominacje do łańcuszkowej nagrody.
Dziękuję:
- Kasi z Kate's Pie Hole,
- Asixowi z Mind Your Food
- Kulinarnym Smakom,
- oraz Grace z Grace w kuchni


Jest mi niezmiernie miło. Bardzo się cieszę, że mój blog przypadł Wam do gustu i że go odwiedzacie :)

Zasady:
1. Umieszczamy u siebie link do bloga osoby, ktora nas nominowała.
2. Wklejamy logo na swoim blogu.
3. Piszemy 7 rzeczy o sobie.
4. Nominujemy kolejne 16 osób informując je o tym poprzez komentarz na ich blogach.

A teraz parę słów o mnie:

1. Od wielu lat jestem nieprzerwanie i gorąco zakochana w pewnym mieście, które przywołuje cudowne i niezapomniane wspomnienia - w Paryżu :)
2. Nie mam fioła na punkcie szpilek, sukienek, czy drogiej biżuterii. Ja TYLKO i PO PROSTU uwielbiam torebki :):) Na które przeznaczyłam wielkie pudło i które nie mieszczą się w szafie.
3. Wszystko co kocham w muzyce zaklęte jest w jednej nazwie - DŻEM - to mój ukochany zespół. Chętnie chodzę na ich koncerty, festiwale, śledzę ich rozwój, słucham namiętnie ich płyt. Towarzyszy mi całe życie!!
4. Uwielbiam polskie i zagraniczne musicale - RENT, Jesus Christ Superstar, Metro... i uwielbiam chodzić na nie do teatru :) Czemu musicale? Bo to połączenie tego co najwspanialesze na świecie - muzyki oraz cudownej gry aktorskiej.
5. W kuchni nie lubię odmierzania gramatur, dodawania precyzyjnie po łyżeczce tego lub tamtego dodatku  i często robię to na przysłowiowe oko ;)
6. Moją ulubioną postacią literacką jest Herkules Poirot :)
7. Moim (niedawno odkrytym zresztą) hobby jest hodowanie różnorakiej zieleniny - od pomidorków po Zamiokulkasie skończywszy :)

Ufff :)

No i tak..teraz jest jeden problem... mam wyłonić 16 ulubionych blogów. To dużo, wiem. Jednakze nie zrobię tego...z prostego powodu... Uwielbiam Was wszystkich! Przeglądam wiele blogów (często nie pozostawiam po sobie śladu) i nie chce, by ktokolwiek czuł się urażony. Pozostaje mi tylko podziękować Wszystkim kulinarnym blogowiczom za ich codzienne dzieło i pasję. To wspaniałe!! :)

Pozdrawiam Was serdecznie i znów znikam na jakiś czas :)

poniedziałek, 18 lipca 2011

Malinowe tiramisu dla...

Wiem, wiem....przepisów na tiramisu jest do znudzenia... Ale zarazem na wszystkie jest nadal miejsce w sieci :) Czyż to nie cudowne?

Mój dzisiejszy piszę specjalnie na prośbę mojej przyjaciółki (ale mam nadzieję, ze Wam też przypadnie do gustu:) ) To dla Ciebie, z whiskey! By umilić Ci nudne godziny w pracy ;);)

Malinowe tiramisu, a właściwie deser z mascarpone...

- 500g serka mascarpone,
- 250 ml jogurtu naturalnego,
- cukier puder,
- ekstrakt waniliowy,
- pojemniczek malin
- opakowanie podłużnych biszkoptów,
- filizanka świeżo zaparzonej i ostudzonej kawy
- kieliszeczek whiskey ;);)



Serek dobrze zmiksować z jogurtem naturalnym, cukrem pudrem (jego ilość zależy od Waszego smaku - ja np. nie lubię mdłych deserów) i ekstraktem z wanilii. Kawę połączyć z whiskey. Moczyć w niej biszkopy (zliczajac do trzech - moja metoda). Wyłożyć nimi dno naczynia. Następnie rozłożyć maliny (1/2 pojemniczka), a na nie rozsmarować masę mascarpone. Wierzch posypać kakao i resztą malin. Przykryć i wstawić do lodówki na 4-5 godz.,  najlepiej na całą noc.


Smacznego :)

czwartek, 14 lipca 2011

Feta + arbuz i hity lata :)

Feta i arbuz... to połaczenie nadal budzi kontrowersje wśród tych, którzy jeszcze nie mieli okazji próbować. A wśród tych, którzy próbowali...jest prawdziwym hitem lata. To połączenie składników najbardziej kojarzy mi się z latem, słońcem i lazurową wodą :) Dziś przedstawiam swoją wersję sałatki w postaci minikoreczków. Ta sezonowa przekąska z powodzeniem wyparła wszelkie batoniki, czipsy i czekoladki. Wspaniała na letnie przyjęcie w ogrodzie! Prosta, smaczna i....nadal kontrowersyjna ;)



Minikoreczki z arbuza i sera feta
(pomysł: Sweet & Salty)

- arbuz pokrojony w kosteczkę,
- kosteczki sera feta,
- listki bazylii

Kosteczki składników nasunąć na wykałaczki. Gotowe :)


Tak sobie myślę, że następnym razem zamiast fety użyję serka koziego, mmm... :)

poniedziałek, 11 lipca 2011

Pomidor!, czyli letni drink z pastisem...

Nie piszę, nie komentuję, ale przy każdej wolnej chwili podglądam Wasze kulinarne dzieła... Zapewniam, że moja nieobecność jest tylko chwilowa i wrócę, wrócę na pewno ;) Jednakże przez najbliższy czas będę pisać nieregularnie...wybaczcie!

Dziś chciałabym zaprezentować Wam odświeżający alkoholowy koktajl, doskonały na letnie popołudnia w kobiecym gronie ;) La tomate ('pomidor' - nazwę zawdzięcza pewnie wspaniałej barwie syropu)...czyli marsylski pastis, woda i syrop grenadinowy. Amatorom anyżku serdecznie polecam...ma barszo ciekawy, dosyć odważny smak. Można go uwielbiać badź nienawidzić.

La tomate - letni drink z pastisem

- pastis i woda mineralna w proporcjach 1:5
- syrop grenadynowy


Do szklanki wlewamy jedną część pastisu, uzupełniamy wodą. Na końcu dodajemy syrop :):)


No to cincin :)

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Kurczak z suszonymi pomidorami w sosie śmietanowym

Zimno....nie mam pojęcia jak to się stało, że u nas wieje, a termometr nie przekracza 13 stopni. Ten weekend był bardzooo leniwy. No cóż...trochę cierpliwości, a pogoda przyjdzie :)
Przyszła ochota na coś bardziej sycącego, więc pomyślałam o przepisie, który miałam odłożony na taką właśnie okazję. Kurczak z suszonymi pomidorami w kremowym sosie - cudo... Nie zagościł na moim stole ostatni raz - zapewniam. Pomidorowy aromat przenika sos tworząc genialną całość. Prościutkie danie. W sam raz, gdy polujemy na coś konkretniejszego :)


Kurczak z suszonymi pomidorami w śmietanowym sosie
(inspiracja: Sandra Cuisine)

- dwie piersi z kurczaka,
- pół słoiczka suszonych pomidorów,
- ok. 150 ml gęstej śmietany 30%,
- papryka w proszku,
- sól, pieprz,
- ząbek czosnku

Piersi z kurczaka kroimy w kostkę. Doprawiamy papryką, solą, pieprzem, zgniecionym ząbkiem czosku oraz oliwą spod pomidorów. Marynujemy nim. 2h. Smażymy kurczaka na rozgrzanej patelni z niewielkim dodatkiem oleju. Gdy kurczak się usmaży odlewamy zbędny tłuszcz i dodajemy do niego pokrojone w paseczki pomidory. Smażymy razem ok. 1 min. po czym dolewamy śmietanę. Dusimy jeszcze kilka minut. Doprawiamy w razie potrzeby. Na koniec posypujemy zieloną pietruszką. Gotowe :):)


Do kurczaka podałam ryż :)

sobota, 18 czerwca 2011

Sałatka z młodych ziemniaczków, kaparów i zielonej cebulki

Lubię wiosenne, pachnące młode warzywa. Nie potrafię się oprzeć, gdy widzę na straganie cudownie zieloną młodą cebulkę i malutkie ziemniaczki. W chwili obecnej mogłabym jeść tylko i wyłącznie kanapki ze szczypiorkiem ;) Tym razem wymyśliłam, by zrobić z moich nowalijek wiosenną, lekką sałatkę. Idealną na kolację w gorący dzień.



Sałatka z młodych ziemniaków, kaparów i zielonej cebulki

- ok. 10 młodych ziemniaków ugotowanych w mundurkach,
- ćwierć słoika kaparów,
- pęczek zielonej cebulki,
- 4 jajka ugotowane na twardo,

Dressing:
- ząbek czosnku,
- musztarda Dijon,
- biały ocet winny,
- oliwa z oliwek
- pieprz, sól


Ugotowane ziemniaki obrać i pokroić w plasterki (najlepiej, gdy są letnie). Jajka pokroić w ćwiartki, rozłożyć je na talerzu z ziemniaczkami. Całość posypać kaparami i posiekaną cebulką. Z powyższych składników przygotować dressing, polać nim sałatkę. W razie smaku jeszcze przyprawić. Gotowe :)

czwartek, 16 czerwca 2011

Tylko w dżemie siła drzemie :) Nektarynkowy

Jakiś czas mnie nie było...ale wykorzystałam te chwile bardzo owocnie. Owocowo wręcz ;) Jeszcze w zeszłym roku nie pomyślałabym, że w ogóle się do tego nadaję, że kiedyś się odważę i że sama zacznę je robić. Jeszcze do niedawna myślałam, że tytułową sentencję będę wykrzykiwać tylko na koncertach mojego ukochanego DŻEMu, nigdy w kuchni. Dżemy... Zamknięte w małych słoiczkach owocowe wspomnienia, słodycz lata i ciepło słońca. Odważyłam się i się udało :) Co więcej... sprawiło mi to niebywałą satysfakcję.


Jednym z moich ulubionych owoców jest nektarynka, dlatego koniecznie chciałam ją mieć na dłużej. Oto przepis na nektarynkowy dżem - nie za słodki, nie za kwaśny, ale z nutką gożdzikowego wyrazu.



Dżem nektarynkowy

- 1 kg nektarynek,
- 500g cukru zwykłego lub żelującego,
- 2 goździki

Nektarynki sprzyć wrzątkiem i obrać. Pozbyć się pestek i drobno pokroić. Przełożyć do garnka i przesypać cukrem na całą noc. Rano przemieszać, dodać goździki i dusić na wolnym ogniu do momentu, gdy sok wyparuje, a dżem stężeje. Może długo to potrwać, gdyż nektarynki są bardzo soczyste - dlatego lepiej pomóc sobie cukrem żelującym :) Przełożyć do słoiczków. Z 1kg nektaryn wychodzi ok. 3 małych słoiczków dżemu.


Dżemik ma cudowny zapach i aromat :)

sobota, 4 czerwca 2011

Słówko o kuchni regionalnej. Tarta diżońska

Uwielbiam we Francuzach to zamiłowanie do kuchni regionalnej. Tylko oni potrafią wspaniale wykorzystać dobra poszczególnych departamentów w tradycyjnej kuchni, którą się szczycą. Papryczka z Espelette, mirabelki z Lotaryngii, oliwki z Południa, masło i śmietana z Normandii, cantal z Owernii, pastylki miętowe z Vichy, czy musztarda z Dijon. To wszystko jest dumą tego kraju, którą promują, raz po raz wykorzystują w swoich domostwach i co więcej...nie wstydzą się ich. Nacjonalizm? Nie, to szacunek wobec owoców własnej pracy!

My się jeszcze tego nie nauczyliśmy...wolimy ser feta od kremowego twarogu, kupujemy szynkę szwarcwaldzką zamiast cudownie pachnącej polskiej wędliny, wolimy angielskie crumble od ciasta z kruszonką... Tak wiem..można to nazwać poznawaniem czegoś nowego, ale czy tak na pewno jest w naszym przypadku? Czy to czasem nie wymówka?

Będąc tu we Francji mogę śmiało stwierdzić, że naprawdę nie mamy się czego wstydzić. To u nas piecze się najcudowniejsze chleby na świecie, to u nas jest najpyszniejszy żurek i barszcz z uszkami, to my mamy wspaniałe sady z pachnącymi jabłkami. To w Polsce można poczuć się swobodnie, gościnnie, nasycić swoje oczy piękną poranną mgłą. Przez to nie potrafię pojąć, czemu nie potrafimy promować własnej pracy, własnego dziedzictwa chociażby kulinarnego (jest takie bogate! od śląska po kaszuby!), dlaczego nie przekazujemy tego dzieciom... I ja także biję się w pierś...



Przepis na poniższą tartę podpatrzyłam w programie podróżniczym o Burgundii. Bardzo mi się spodobał, więc szybciutko musiałam wypróbować to cudo. Mam także nadzieję, że kiedys będę mogła jej skosztować w jakiejś auberge w Dijon ;)

Tarta diżońska / tarte dijonnaise

- opakowanie ciasta francuskiego,
- 3 pomidory,
- 2 cebule,
- 3 łyżeczki musztardy Dijon,
- świeży tymianek,
- jajko,
- parę łyzek gęstej śmietany,
- sól, pieprz, gałka muszkatołowa


Cebulę obrać, pokroić na talarki i podsmażyć na złoty kolor na patelni. Pomidory sparzyć i pokroić na plasterki. Okrągłą formę wyłożyć papierem do pieczenia i ciastem francuskim. Widelcem nakłuć ciasto i wysmarować łyżeczką musztardy Dijon. Następnie ułożyć cebulkę, plasterki pomidorów. Jajko rozmącić ze śmietaną, solą, pieprzem, gałoką muszkatołową i dwoma łyżeczkami musztardy. Płyn wylać na ciasto. Górę posypać tymiankiem świeżym bądź ususzonym. Zapiekać w temp. 180 stopni do momentu, gdy masa się zetnie a góra zezłoci.


Polecam, bo tarta jest przepyszna i bardzo prosta :) Z sałatką pasuje na pyszny weekendowy obiad :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...